Tegoroczny szkolny kiermasz świąteczny rozpoczął się z przytupem — a właściwie z dzwoneczkiem, który ktoś uparcie potrząsał przy wejściu, twierdząc, że „buduje klimat”. Klimat rzeczywiście się zbudował, bo już po pięciu minutach nikt nie słyszał własnych myśli, ale wszyscy czuli magię świąt.
Potem na scenę weszli uczniowie klas 0, 1, 2, 3 oraz 6, którzy przedstawili przygotowane przez siebie piosenki. Było wszystko: elfy tańczące jakby miały sprężyny w butach, tańcząca choinka, bałwanek, śnieżynki, Mikołaj i to nie jeden. Owacje były tak głośne, że szkolne dekoracje zaczęły się nieśmiało bujać.
Występ szkolnej grupy artystycznej „Fuzja” okazał się wydarzeniem tak barwnym, że nawet szkolne dekoracje — zwykle niewzruszone — wyglądały na lekko onieśmielone. Całe show odbywało się pod czujnym, a momentami wręcz laserowo precyzyjnym okiem pani Oli Ucińskiej-Makowskiej, która tego dnia pojawiła się w… fartuszku z Grinchem. I trzeba przyznać, że Grinch patrzył z niego z miną jakby mówił: „Pilnuję tu porządku, więc żadnych fałszywych wejść!”.
„Fuzja” zaprezentowała spektakl „Krótkie przedstawienie o Mikołaju”. Emocji było tyle, że można by nimi obdzielić cały świąteczny sezon — i jeszcze zostałoby trochę na ferie.
I jeśli Grinch miał tego dnia odebrać komuś świąteczną radość, to mu się nie udało — wręcz przeciwnie, oddał jej całe mnóstwo!
Następnie odbył się koncert kolęd w wykonaniu szkolnego chóru pod czujną opieką pani Asi Rompza. Chór spisał się znakomicie. Publiczność była zachwycona, a tylko jeden pierwszak zapytał szeptem, czy „Cicha noc” będzie głośna?
Nie zabrakło również licytacji świątecznych ozdób. Atmosfera była jak na aukcji dzieł sztuki, tylko więcej było brokatu, a mniej powagi. Najbardziej zacięta walka rozegrała się o uroczego skrzata, który osiągnął rekordową cenę, bo licytujący rodzice podejrzewali, że własne dzieci mogły mieć w tym swój udział.
Kulminacyjnym momentem było rozstrzygnięcie konkursu na klasowy kalendarz adwentowy. Komisja oceniająca obradowała tak długo, że niektórzy zaczęli podejrzewać, iż sama w tajemnicy wyjada czekoladki z okienek. Zwycięski kalendarz zachwycił pomysłowością.
Kiermasz zakończył się w znakomitych humorach. Rodzice wyszli z toną ozdób, dzieci z kieszeniami pełnymi pierników, a szkoła — z przekonaniem, że świąteczny nastrój jest najlepszy wtedy, gdy powstaje… wspólnymi siłami i odrobiną kontrolowanego chaosu.
Do zobaczenia za rok — brokat już czeka!



































